Podatek katastralny jest wyjątkowo paskudny, jako że chyba tylko ten jeden obciążać może wysokimi opłatami ludzi o niskich albo wręcz zerowych dochodach. Inne podatki rosną, ty rosną obywatelowi pieniądze w portfelu. W jakiejś tam proporcji. Zarabiasz więcej – większy PIT. Zarabiasz więcej – wydasz więcej na zakupy, więc też większy podatek zapłacisz. Gdy pieniędzy nie zarabiasz – te obciążenia zmierzają ku zeru. W podatku katastralnym ten zdrowy mechanizm nie działa. Co gorsze – opodatkowuje się nim w nieskończoność te same pieniądze, które dana rodzina (niekiedy przez pokolenia) uciułała i wydała na dom. Bardzo niemoralne podejście. Podatek od kawioru, szampana, mercedesa, kolii pereł – zapłacisz tylko raz. Od domu – rok w rok musisz płacić. Więc skoro już, to powinien to być podatek możliwie niski (a najlepiej żaden). Niestety, kiedy pada temat podatku katastralnego, to nikomu nie chodzi o to, by zarabiać na nim tyle co dziś na gruntowym (faktycznie dość symbolicznym) tylko ująć nieco posiadaczom ruder a dociążyć posiadaczy pałaców. Nie, chodzi o wielkie zdzierstwo, o wyrwanie ludziom ogromnych pieniędzy. I na to faktycznie nie powinno być zgody. Bo jest jakiś procent Polaków, którzy domy mają jakie takie, po przodkach, po wielu latach wyrzeczeń, a dochody aktualne – niziutkie. I tym by wysoki podatek od domu ten dom w praktyce odebrał. A nie ma nic gorszego niż pozbawianie ludzi ich domów. Nawet Niemcy nie robili tego ot tak, bez wyraźnego powodu. Tragedią byłoby, gdyby jakiś polski rząd okazał się pod tym względem gorszy od hitlerowców.
Podatek katastralny jest wyjątkowo paskudny, jako że chyba tylko ten jeden obciążać może wysokimi opłatami ludzi o niskich albo wręcz zerowych dochodach. Inne podatki rosną, ty rosną obywatelowi pieniądze w portfelu. W jakiejś tam proporcji. Zarabiasz więcej – większy PIT. Zarabiasz więcej – wydasz więcej na zakupy, więc też większy podatek zapłacisz. Gdy pieniędzy nie zarabiasz – te obciążenia zmierzają ku zeru. W podatku katastralnym ten zdrowy mechanizm nie działa. Co gorsze – opodatkowuje się nim w nieskończoność te same pieniądze, które dana rodzina (niekiedy przez pokolenia) uciułała i wydała na dom. Bardzo niemoralne podejście. Podatek od kawioru, szampana, mercedesa, kolii pereł – zapłacisz tylko raz. Od domu – rok w rok musisz płacić. Więc skoro już, to powinien to być podatek możliwie niski (a najlepiej żaden). Niestety, kiedy pada temat podatku katastralnego, to nikomu nie chodzi o to, by zarabiać na nim tyle co dziś na gruntowym (faktycznie dość symbolicznym) tylko ująć nieco posiadaczom ruder a dociążyć posiadaczy pałaców. Nie, chodzi o wielkie zdzierstwo, o wyrwanie ludziom ogromnych pieniędzy. I na to faktycznie nie powinno być zgody. Bo jest jakiś procent Polaków, którzy domy mają jakie takie, po przodkach, po wielu latach wyrzeczeń, a dochody aktualne – niziutkie. I tym by wysoki podatek od domu ten dom w praktyce odebrał. A nie ma nic gorszego niż pozbawianie ludzi ich domów. Nawet Niemcy nie robili tego ot tak, bez wyraźnego powodu. Tragedią byłoby, gdyby jakiś polski rząd okazał się pod tym względem gorszy od hitlerowców.